Wiosna jest najbardziej szaloną porą roku, bo jak tu uwierzyć, że po kilku miesiącach pluchy i posuchy, świat na nowo wybucha, w dodatku tyloma kolorami naraz. Zieleń wpełza przez mój nerw wzrokowy do mózgu i zaczyna poruszać cichym dzwoneczkiem dzikich pomysłów. Jeden z nich znajduje się dziś na mojej głowie. Toczek.
Sama nie do końca mogę uwierzyć w to, że go kupiłam. Cóż- inspirowanie się stylem retro, jak również oglądanie raz po raz stylizacji księżnej Kate, pociąga za sobą pewne konsekwencje. Więc w konsekwencji za radą Kate Boberek udałam się do Butiku Dominiki. Od pamiętnego wpisu o berecie, pragnęłam dotrzeć w to miejsce, ale bardzo rzadko bywam w centrum. Nareszcie się udało i przekonałam się na własnej głowie, że magia tego miejsca nie została przez Kasię przekłamana. W zasadzie wstąpiłam tam po kapelusz z szerokim rondem, ale najwyraźniej cichy dzwoneczek poruszył znowu nie tym rejonem co trzeba. Zanim wyszłam z toczkiem, przymierzyłam naprawdę dużo nakryć głowy. Powinnam w zasadzie napisać „zostały mi przymierzone”, ponieważ jak się okazało potrzebowałam fachowej porady, które kapelusze jak się przekrzywia i w którą stronę nosi. To było dla mnie cenne doświadczenie.
Będąc studentką przechodziłam nieraz obok sklepów z kapeluszami, myśląc sobie w duchu „kto tutaj jeszcze przychodzi?”. Potem szybko docierała do mnie refleksja, że muszą zaglądać tu popołudniową porą starsze panie, noszące futra z norek, z włosami kręconymi na papilotach, pachnące terpentyną i francuskimi perfumami. Teraz śmieje się w duchu, jak młodość bywa naiwna, a dorosłość przewrotna. O- toczona bordowym szaleństwem, pozuję Panu Golisowi do zdjęć i myślę sobie, że wiosna jest tym, czego potrzebowałam od wielu miesięcy.
Może i Wam przychodzi do głowy refleksja „gdzie ona będzie to nosić?”. Cóż, tej wiosny podryfuję nieco w mniej praktyczną stronę mojej osobowości, omijając zdrowy rozsadek. Jeżeli niechcący przesadzę, upomnijcie mnie proszę. Albo lepiej nie, lepiej dajcie się ponieść wiosennemu szaleństwu.
Niesamowita stylizacja. Klimat zdjęć jak ze starego filmu. Wyszło rewelacyjnie – jestem pod wielkim wrażeniem.
też właśnie kupiłam swój pierwszy toczek u pani Dominiki. Potwierdzam – jej sklep to miejsce absolutnie magiczne. Wymarzonego kapelusza szukałam chyba rok, zainspirowana rozdziałem o kupowaniu brązowego, pilśniowego kapelusza w Traktacie o łuskaniu fasoli. Ale w sieciówkowych modelach wyglądam zwyczajnie źle i poddałam się, ale postanowiłam jeszcze iść do sklepu z kapeluszami z prawdziwego zdarzenia, żeby się przekonać, czy to na pewno nie jest dla mnie. Oczywiście, nie miałam pojęcia czego szukam, ale przemiłe panie po prostu wiedziały, w czym mi będzie najlepiej. Atmosfera sklepu i sposób bycia pań, które mi doradzały, ma w sobie coś z przedwojennej elegancji, za którą tęsknił sprzedawca kapeluszy Myśliwskiego. Jakbym przekraczając próg, cofała się w czasie. Nastrój udzielił się moim przyjaciółkom, które nie planowały nic kupować, ale też wyszły z kapeluszami. W życiu nie wydałam tyle na dodatek, ale był to zakup nader udany, dlatego w krótkim czasie wróciłam po kapelusz wiosenno-letni, a ostatnio dokupiłam kolejny kapelusz na jesień i toczek.
Studentką będąc, przechodziłam koło tego sklepu praktycznie codziennie przez rok i ani razu nie zajrzałam – raz, że nie byłoby mnie stać, ale też nie widziałam potrzeby, bo przecież kapelusze noszą tylko starsze panie, a jeśli chodzi o toczki, nawet nie wiedziałam, że można je gdzieś kupić. Ot, odmienia nas natura.
Prawdziwa elegancka Dama.